Pani doktor bada mnie długo w milczeniu. Na koniec podsumowuje:
- Takie rzeczy praktycznie się nie zdarzają. Jednak wszystko wskazuje na to, że nie ma pani wady wzroku, ewentualnie ma pani ją w szczątkowej postaci.
Mam za sobą jakieś 20 lat noszenia okularów. Wada rosła sukcesywnie do 24-25 r.ż. a potem stanęła na poziomie (-)2 i (-)2,5. Od tamtego czasu byłam kilkukrotnie badana przez jednego z lepszych specjalistów w naszym mieście i wada była zawsze potwierdzana. Pierwszy sygnał zmian otrzymałam pod koniec ostatniej ciąży a dziś taki werdykt...
Póki co nie czuję się, jakbym w ogóle nie miała wady, bo jednak odpowiednio oddalone litery sprawiają mi trudność w odczytywaniu - jednakże odległość ta wyraźnie się zwiększyła.
A wydawałoby się, że jak człowiek usiądzie na własnych okularach to same dodatkowe koszty generuje:)
Takiego prezentu od Pana Boga nawet nie oczekiwałam...
P.S. Drodzy, jestem wzruszona tym, że mimo mojego milczenia nadal tu zaglądacie.
Rzeczywistość nabrała tak dużego tempa, że nie nadążam jej opisywać - dziś się udało :)