piątek, 9 sierpnia 2013

Zasłyszany stereotyp

- Skąd ja mogłam wiedzieć, że nie ściągnęli z konta jeszcze tego, co zapłaciłam wczoraj?! Powinni ściągać od razu, kiedy kwota jest księgowana!
- Myślałem, że ściągnięcie i zaksięgowanie to to samo...
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz?! Ja mówię o ściągnięciu po zaksięgowaniu! Ty nic nie rozumiesz! Nie chce mi się z tobą już gadać na ten temat!!!
- To nie rozmawiajmy. To ty zaczęłaś, nie ja...
- Ja zaczęłam?!! Przecież to ty masz do mnie pretensje...!
- Nie mam pretensji! Ja nic nie mówiłem. To ty zaczęłaś ten temat...

Dyskusja wzburzonej  żony i męża o znudzonym głosie zapewne trwała jeszcze dalej. Na szczęście po przejściu na światłach nasze drogi się rozeszły.

Analityczne podejście mężczyzny do wypowiedzi narzekającej żony jest niczym wyciągnięcie zawleczki w granacie. I założę się, że wielu mężczyzn po pozbieraniu się po wybuchu nadal nie wie, jak do niego doszło ... bo zapewne nie na skutek logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego ...

czwartek, 1 sierpnia 2013

Wróg

Gdy mam perspektywę spotkania osoby, która weszła w rolę mojego wroga działając świadomie przeciwko mnie i na moją szkodę, zawsze wyobrażam sobie, co zrobię gdy w końcu ją zobaczę... 

Pierwszy obraz tej sytuacji jest niczym zdjęcie rentgenowskie ilustrujące postęp procesu wybaczenia. Jeśli są na nim cienie złości, chęci odwetu czy ignorancji, wówczas wiem, że, chcąc potraktować ją z zachowaniem jej prawa do godności, nie mogę pozwolić sobie na spontaniczną reakcję...
Jednak pośród mnogości otrzymanych zranień i bezowocnych prób dialogu trudno mi czasem wyobrazić sobie, jak mogłabym postąpić zachowując czystość intencji. Jak bez cienia uszczypliwości się przywitać, by potem z pełnym spokojem odejść nie ulegając prowokacji...

Wtedy pomaga mi świadomość, że Pan Jezus chce mieć nas wszystkich w Niebie - tą osobę także. Spojrzenie z Jego perspektywy daje szansę na reakcję, której nie będę żałować...

Bo wroga mamy tak naprawdę tylko jednego...