Ojciec, wobec którego mieliśmy zawrzeć związek małżeński, studiował wówczas w Jerozolimie.
Na dwa tygodnie przed jego przylotem został anulowany rejs, na który miał zarezerwowany bilet. Jedyny lot umożliwiający Mu przybycie na naszą uroczystość odbywał się dzień wcześniej, niż pierwotnie planował. Skwitował wtedy z wyraźnym żalem: "Oznacza to, że stracę wykłady".
Zdziwiłam się, że nieobecność na wykładach rozpatruje w kategoriach dużej straty.
Wczoraj bardzo dobrze Go zrozumiałam.
Z powodu nagłej przyczyny nie mogłam ruszyć na zjazd.
Dzięki temu odkryłam w sobie żal z powodu niemożności uczestniczenia w zajęciach. Zapewnienia koleżanek o udostępnieniu mi nagrań z wykładów nie zmniejszyły go ani trochę ...
Doświadczenie jakże odmienne od dotychczasowych - jeszcze bardziej utwierdzające w moim tu i teraz...
W miarę zdobywania kolejnych doświadczeń zmienia nam się obecny ogląd wydarzeń przeszłych.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ludziom, którzy tę mądrość i spokój mają już w trakcie dziania się nieprzewidzianego.
UsuńJa również:)
UsuńErrato, dobre streszczenie posta :) - właśnie uczę się zwięzłości wypowiedzi - Ty już widzę masz tę drogę za sobą :)
UsuńTak, od niedawna jestem w jej posiadaniu:-)). To jedna z form. Jednak lubię również "mówić długo i zawile":-)))
Usuń