Młodsza Pociecha miała wczoraj trudną noc - sami do końca nie wiemy dlaczego. Obudziła się koło pierwszej w nocy i do czwartej godziny nie byliśmy w stanie Jej utulić pomimo wielkiej senności, jaką wyraźnie odczuwała.
Nie pomagało huśtanie, trzymanie na rękach ani suszarka. Przebrałam ją, wyczyściłam nosek, napoiłam i nakarmiłam a smętny płacz nie ustawał...
W końcu włączyłam bajkę - okazało się, że obraz odciągał na tyle jej uwagę od przyczyny płaczu, że zasnęła - niestety próba przeniesienia do łóżeczka okazała się fiaskiem i powrotem do punktu wyjścia.
Zdesperowana rozłożyłam kołdrę przed monitorem, położyłam się opierając o swój brzuch siedzącą Pociechę i pozwoliłam jej oglądać bajki - przy drugiej zmógł ją zbawienny sen i ... trwał aż do 9 rano:)