Dziś po wielu, wielu, wielu miesiącach przeciwności udało się spotkać z Przyjaciółką. Z drżeniem serca spoglądałam na telefon, czy i tym razem otaczająca nas rzeczywistość nie spłata nam figla, ale nie - odpuściła:) To był udany wieczór!
Gdy w pośpiechu wychodziłam z domu, przemknęło mi przez głowę, że zapomniałam nastawić pranie. W obliczu wyczekiwanego spotkania był to drobny szczegół, na który bez trudu machnęłam ręką. Jednak w drodze powrotnej uświadomiłam sobie, że szczegół ów urósł przez te kilka deszczowych godzin do rozmiarów trzech stosów ubrań czekających w kolejce do pralki, a potem ... do suszenia.
No cóż - westchnęłam - jakoś to będzie. Zaraz potem przemknęło mi przez głowę: A może...Mąż się domyślił?
Po powrocie wchodzę do łazienki i zaglądam bez większej nadziei, a tam, ku mojej uciesze, czerwone światełko na pralce się świeci - znaczy, że czas wyciągać pranie i bardziej docenić Męża i Jego starania o to, by wyglądało tak, "jakby się domyślał" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz