Nareszcie przyszedł...
Mąż o nim wspominał jeszcze za czasów kawalerskich.
Każdego roku z początkiem ciepłych dni temat powracał niczym żuraw na wiosnę, ale dopiero w tym zakup jasnego garnituru doczekał się realizacji.
Każdego roku z początkiem ciepłych dni temat powracał niczym żuraw na wiosnę, ale dopiero w tym zakup jasnego garnituru doczekał się realizacji.
Jak tylko listonosz dostraczył przesyłkę, wysłałam wiadomość do Męża, że już JEST
a Mąż
wrócił do domu, naprawił listwę, wykąpał Pociechę, zdiagnozował mdlejący komputer, pokroił cebulę a na pytanie, czy może by przymierzył TEN garnitur odparł, że nie teraz, że gorąco a on spocony, że musi dokończyć, co zaczął....
Gdybym była na jego miejscu, jedną z pierwszych wykonanych rzeczy po wejściu do domu byłaby przymiarka. A już z całą pewnością nie byłabym w stanie odłożyć jej ze spokojem do kolejnego dnia!
Mój Mąż jest inny niż ja ...
i bardzo dobrze:)
i bardzo dobrze:)
No ale jak garnitur?? Dobry? :-)
OdpowiedzUsuńDobry:) Przymierzony po 4 dniach:)
OdpowiedzUsuńHa ha, może sobie tę przyjemność odwlekał, żeby była większa :-)Mam nadzieję, że kiedyś dotrę do tego Wrocławia i poznam Was na żywo :-)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję:) Do zobaczenia!
OdpowiedzUsuń