Uprzednia noc mogła zakończyć się dla nas różnie. Na szczęście Anioł Stróż w porę wybudził mnie ze snu, dzięki czemu odkryłam, że w całym domu i na klatce schodowej (!) unosi się malinowy swąd z garnka pozostawionego na włączonej płycie grzejnej. Wody w nim oczywiście już dawno nie było - włożonej pieluchy tetrowej prawie też nie - większość wyparowała w postaci wody i czadu.
Przed snem nastawiłam słoiki z malinami do zawekowania i ...zapomniawszy o nich padłam ze zmęczenia.
Czuję się tak, jakby darowano mi życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz