piątek, 25 października 2013

Podróż w nieznane

Ruszam... z nowym numerem indeksu, z miejscem w Centralnym Systemie Uwierzytelniania UKSW, z poczuciem, że w jakimś konkretnym celu, choć go jeszcze nie znam, w odpowiedzi na wewnętrzne przynaglenie, że czas służby się zbliża...

Wiele razy pytałam o miejsce, o czas, o wybór - czy właściwe. I choć nie otrzymałam jasnej odpowiedzi "TAK" lub "NIE", to napotkane osoby i ich słowa były bardzo jednoznaczne, podobnie jak wsparcie ze strony ukochanego Męża.

Po raz pierwszy w życiu świadomie pozwalam się prowadzić Bogu w prawdziwe nieznane. Oddanie toku spraw Jego woli daje mi kojące poczucie bezpieczeństwa, bo jeśli On błogosławi, to i zatroszczy się o wszystko, co trzeba. Oby starczyło mi wytrwałości w tej postawie zaufania i ciągłego oddawania mojego zdenerwowania w zbędnym zatroskaniu o szczegóły...

czwartek, 24 października 2013

Przegląd drożności

Zaczepiło mnie na spacerze starsze małżeństwo, które było w trakcie podróży sentymentalnej. Od słowa do słowa i starszy pan zaczął mi opowiadać o sąsiadach, którzy mieszkają nad nimi i "są siedem lat po ślubie a nie mają dzieci, tylko takiego wielkiego psa".
- A może oni mają trudności w poczęciu dziecka? - odpowiadam pytaniem.
- No mają, mają...
- To może wrzucą im Państwo do skrzynki broszurę o NaProTechnologii? - podałam folder starszemu panu - W naszym mieście zostało właśnie otwarte centrum, w którym są instruktorzy i lekarze mogący im pomóc. 
- Naprawdę? Tylko, żebym ja wiedział pod którym numerem oni mieszkają... - odparł starszy pan zawieszając wzrok na swojej żonie.
- Ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego! - fuknęła małżonka wyraźnie poruszona.

Szkoda. - pomyślałam ze smutkiem - Być może tak niewiele trzeba, by tym ludziom pomóc. I zaczęłam robić sobie rachunek sumienia, w których relacjach jestem zatkana do tego stopnia, że Bóg nie ma szans użyć mnie w nich, jako swojego narzędzia...

Jesteśmy jak kanały, przez które Miłość Boża może docierać do otaczających nas osób na wiele sposobów - wszystko zależy od ich drożności...
 

poniedziałek, 21 października 2013

Słowo Pana jest wieczne

Czasami sądząc, że się przejmuje od kogoś piłkę dmuchaną, pada się ofiarą własnego złudzenia, gdy ląduje ona ciężarem ołowiu na palcach nogi...

Jak dobrze, że zaledwie dwa dni temu pytałam siebie o te momenty, gdy Bóg mnie odnajdywał. Zobaczyłam, jak na dłoni, całą retrospekcję Jego troski o to, by mnie nie stracić. Poczułam, jak niesie mnie w swoich dłoniach i jak bardzo do Niego należę. 

Dzięki temu o wiele łatwiej mi się wyprostować mimo bólu i zaskoczenia ciężarem, jaki odkryłam u swoich stóp. Czy piłka jest z ołowiu - to się okaże, tymczasem pokuśtykam do Tego, który nadał mi godność po wszystkie czasy...

czwartek, 17 października 2013

Pusty talerz

Naszym rodzinnym posiłkiem jest kolacja - to punkt zborny całego dnia. Staramy się zasiadać do niej w komplecie.

Jednak są dni, w których w tym momencie dnia jestem poza domem.
Jakże ciepło na sercu mi się robi, gdy wracam późnym wieczorem i na stole zastaję talerz i sztućce ułożone z myślą o mnie. Wyraźny sygnał "Pamiętamy o tobie, nawet gdy ciebie z nami nie ma i troszczymy się o ciebie, nawet, gdy jesteś daleko".

Zwyczaj ten wprowadziła starsza Pociecha, kiedy objęła obowiązek nakładania do stołu, i czuję, że już na stałe zadomowi się on w naszej tradycji rodzinnej.

sobota, 12 października 2013

Wyprawa na miasto

Dziś po raz pierwszy, zupełnie same, ze starszą Pociechą wybrałyśmy się do centrum miasta na dłuższą wyprawę, nie skąpiąc sobie czasu na spędzanie go w miejscach, które ciekawiły córeczkę.

W pewnym momencie, chcąc pokłonić się Panu Jezusowi, zaproponowałam, byśmy weszły do jednego ze starszych kościołów na starówce. 

Jakież było moje zaskoczenie, gdy nasza Pociecha, którą prawie zawsze "bolą nogi", oznajmiła, że chce obejrzeć cały kościół i z pełnym zaciekawieniem przechodziła od kaplicy do kaplicy pytając o to, co widzi, często wracając do miejsc wcześniej zwiedzonych i ciągnąc rozmowy na temat przyczyn tego, co tam zastałyśmy.

Tak bardzo cieszę się, że odkryłyśmy dzisiaj tą fascynację w córeczce:))
Choć nie wiem, czy i jak długo się utrzyma, to będzie to wspaniała okazja do tego, by uzupełnić poważne braki w mojej wiedzy na temat architektury naszego miasta, na które dziś wskazała nasza czterolatka...

czwartek, 10 października 2013

You are everything I need

To słowa zasłyszanej piosenki o tematyce miłosnej...

Kiedyś zrobiłyby na mnie wrażenie, szczególnie jeśli bym była ich adresatem. Dziś wiem, że są oczywistym sygnałem do odwrotu - kwintesencja egoizmu z perspektywą złotej klatki wyziera z nich aż nadto.
 
Słowa znamienne, tym bardziej, że zasłyszane z głośników w centrum handlowym ...

poniedziałek, 7 października 2013

Rodzicielska czujność

Po ostatniej wizycie córeczek u Dziadków, Mąż mówi:
- Wiesz, starsza Pociecha malowała kredkami, na których były kolorowe nadruki. Nie jestem pewien, ale chyba na jednej z nich zobaczyłem pentagram...

Rety - pomyślałam - w życiu by mi nie przyszło do głowy lustrować dziecięce kredki pod kątem zagrożeń duchowych. Przy kolejnej okazji będzie trzeba im się przyjrzeć.

Okazja była w ten weekend. Zabierając Pociechy do Dziadków wzięliśmy kredki z domu w razie, gdyby wątpliwości Męża się potwierdziły. Dziadkowie, zaskoczeni tym, że przywozimy ze sobą takie rzeczy, mówią:
- Ale my mamy! - takie dobre, grube, niełamliwe, na nich nic nie ma...aha, coś jest jednak...

Tak, było

oprócz manga wiele znaków w kolorowej wersji graficznej przedstawionych tak, że przez chwilę ja sama musiałam się zastanowić , co widzę. 

- Pociecha nie może ich używać. Malowanie takimi kredkami jest niczym układanie tarota - powiedziałam niewiele mniej zaskoczona od nich tym, co trzymam w ręku. Bo kredki przecież zawsze były tylko kredkami a nie nośnikami okultystycznych praktyk...

Mam narastające poczucie zmasowanego ataku na dziecięcą wrażliwość i niewinność. Dla mnie to wyraźny znak czasów... 

piątek, 4 października 2013

Obrusowa modlitwa

Dwie ostatnie noce spędziłam na krojeniu i szyciu obrusów. Od sąsiadki dostałam zgodę na szycie po 22, więc wykorzystałam tę okazję maksymalnie - skończyłam o 3 nad ranem. I choć oczy mi już się kleiły, to w sercu uśmiechałam się na myśl o tym, jakich rozmów będą świadkami te skrawki materiału w najbliższy weekend... To nad nimi pochylą się małżeństwa, które będą walczyły o swoją jedność, będą się uczyły łagodności w miłowaniu i umacniania tego, co dobre...

środa, 2 października 2013

Mój Anioł Stróż

Dziś Jego święto. 

Nie widziałam Go ale wiem, że jest. 

Poczułam kiedyś Jego szarpnięcie za ramię, gdy przed tramwajem stojącym na przystanku przechodziłam przez ulicę. Szarpnięcie było tak mocne, że przystanęłam i oglądnęłam się za siebie - nikogo nie zobaczyłam, za to tuż przede mną, zza tramwaju, przejechał rozpędzony samochód... To było w przededniu Wigilii Bożego Narodzenia.

Gdy byłam w ciąży z pierwszą córeczką, wyraźnie zamortyzował mój upadek, gdy pośliznęłam się na mokrej podłodze...

I zawsze, gdy nie zapomnę Go o to poprosić, budzi mnie na czas - ma na to swoje sposoby:)