sobota, 27 lipca 2013

Zaproszenie niewidomego

Wczoraj podczas krótkiej wizyty w kościele zachęciłam starszą Pociechę, by zaprosiła Pana Jezusa do zabawy na trawie, którą miałyśmy w planach. Córeczka poszła dalej i zaprosiła Go także do naszego domu...

Od tego momentu wielokrotnie w ciągu dnia pytała:
- Mamo, czy Pan Jezus jest tutaj z nami? A co teraz robi? Dlaczego Go nie widzę?

Na koniec dnia przy sprzątaniu zabawek powiedziała:
-Teraz Pan Jezus będzie szedł do swojego domu na noc...

Byłam pod wrażeniem, jak bardzo poważnie potraktowała swoje zaproszenie i jak je przeżywała przez cały dzień. 

Rozmawiając z nią zdałam sobie sprawę, że zadaje pytania dokładnie takie, jakie zadają ludzie niewidomi. I rzeczywiście, większość z nas nie widzi oczami tego, w co wierzymy. Zmysł wiary pozwala rozwinąć wzrok wewnętrzny, ale tak jak ręce ślepego nie przekażą mu całej prawdy o tym, co dotyka, tak i ów wzrok wewnętrzny pozwala jedynie na cząstkowe poznanie Prawdy.

Najbardziej ujmująca w tym wszystkim była akceptacja Pociechy dla takiego stanu rzeczy. Niewidzenie zupełnie jej nie przeszkadzało w upewnieniu się, że jej zaproszenie zostało przyjęte...

czwartek, 25 lipca 2013

Wprawka

Przez ostatnie dni, ku uciesze naszych Pociech, gościliśmy trójkę dzieci zaprzyjaźnionej rodziny. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że czuję się mniej zmęczona po dniu opieki nad piątką dzieci w porównaniu do dnia spędzonego tylko z naszymi córeczkami! Wiek szkolny naszych gości jak i wychowanie według podobnych wzorców bardzo ułatwiały mi zadanie:)

Przy okazji mogłam przyjrzeć się relacjom dzieci w starszym wieku - bądź co bądź to wszystko jeszcze przed nami...

niedziela, 21 lipca 2013

Dawno temu w Weinsberg

W XII w. podczas oblężenia zamku Weinsberg jego mieszkańcy zostali doprowadzeni do sytuacji, w której byli gotowi się poddać. Okupant obiecał, że puści wolno wszystkie kobiety i dzieci. Jednak kobiety poprosiły o jeszcze jedną łaskę - by pozwolono im wynieść z zamku tyle bogactw, ile zdołają unieść na własnych plecach. Wróg przystał na to wiedząc, jak bardzo nieprzebrane są skarby złożone w twierdzy. 
Jak wielkie musiało być jego zaskoczenie, gdy kobiety na plecach wyniosły z zamku swoich mężów...*

Czy ja traktuję mojego Męża, jak największy skarb mojego życia?

* historia opisana jest w książce pt. "Cenniejsza niż perły" Gary T. Thomas'a, którą szczerze polecam nie tylko żonom ale wszystkim kobietom będącym w związku z mężczyzną.

sobota, 20 lipca 2013

Zraniona męskość

Gdy siedziałam na przystanku, minęło mnie dwóch mężczyzn.
Starszy, wzburzony, mówił do młodszego. Dotarły do mnie dwa tylko zdania -  pierwszego nie zacytuję ze względu na niecenzuralność, drugie zaś brzmiało:
- Poprostu nienawidzę frajerów!

Na te słowa młodszy zaczął się stawać monolitem - usztywniony kręgosłup, oczy wbite daleko przed siebie i jednostajnie przyspieszony krok sprawiający, że starszego pozostawił w tyle. Choć już widziałam tylko jego plecy, odnosiłam wrażenie, jakby wewnętrznie skulił się i czym prędzej zaczął poszukiwania kryjówki, w której mógłby opatrzyć swoje rany...

Widząc tą reakcję uzmysłowiłam sobie, że prawdopodobnie byłam niemym świadkiem najpoważniejszej rany, jaką ojciec może zadać męskości swojego syna, a przed którą tak przestrzega John Eldredge w swojej książce pt."Dzikie serce".

Jeśli tak było, to przed tym młodym człowiekiem długa i trudna droga szukania potwierdzenia swojej męskości...Dziś pomodlę się za niego.

Dla mnie to kolejna przestroga, by szczególnie w gniewie panować nad swoim językiem, a najlepiej zamilknąć...

piątek, 19 lipca 2013

Pozory samotności

Założę się, że gdybym jakimś cudem mogła odbyć głęboką rozmowę z kobietą, która usiadła za mną w tramwaju, to w dziewięciu na dziesięć przypadków okazałoby się, że zmaga się ona z bardzo podobnymi zagadnieniami w relacjach międzyludzkich, co ja. Że pomimo usilnych starań o bycie lepszą wciąż doświadcza porażek...

W gruncie rzeczy, przy całej swojej wyjątkowości mamy szeroki wspólny mianownik - tak szeroki, że się o niego potykamy, nierzadko z myślą, że nam jedynie to się przytrafia...

Złemu tak bardzo zależy na tym, by przekonać o odosobnieniu w problemach, które mamy. Tak łatwo wówczas odebrać poczucie wartości, nadzieję na poprawę i chęć walki o lepsze jutro. 

Szczere dzielenie się sobą jest prawdziwym antidotum na ten ponury świat upadków i pozorów...

poniedziałek, 15 lipca 2013

Początek początku...

Tego dnia, wiele lat temu ... przyjęłam oświadczyny mojego Męża-wówczas-Chłopaka. Pamiętam tę radość i lekkość, słońce i pociąg, i pierwszy zwrot "Narzeczona" przed namiotem na dobranoc... 

Nic wtedy nie zapowiadało ostatniej batalii o odpowiedź na pytanie czy to dobra droga i czy u boku właściwego mężczyzny. Nigdy wcześniej tak mocno nie  zaanagażowaliśmy Pana Boga w rozeznawanie naszej relacji...Owoce tamtego czasu do dziś zbieramy z wielką ulgą i radością, a ja co rusz przekonuję się, że złożyłam swoje serce w odpowiednich rękach wspaniałego człowieka:)

piątek, 12 lipca 2013

Marzenie z rozmachem

Jak to jest, że pytana o marzenia wymieniam miejsca, umiejętności, aspekty dotyczące relacji międzyludzkich, rzeczy (!) - a relację ze Stwórcą tego wszystkiego pomijam?

Pod wpływem przeprowadzonej niedawno rozmowy odkryłam w sobie pragnienie ... rozmawiania z Panem Bogiem dosłownie tak, jak to robił Mojżesz. W pierwszym odruchu chciałam je przepędzić, czując jak daleko mi do tego, wyliczając z prędkością ponaddźwiękową ilość słabości i uchybień po mojej stronie... 

Ale właściwie dlaczego nie daję sobie prawa nawet o tym marzyć? 

Zachowuję się tak, jakbym stojąc pod Jego domem miała odwagę zostawić jedynie wsuniętą pod drzwiami kartkę ze słowami: "Dziekuję Ci za wszystko ale nie mam śmiałości zapukać, by powiedzieć to patrząc Ci w oczy".

Jak bardzo Bóg musi czuć się osamotniony w skarłowaciałych od lęku relacjach z ludźmi... 

wtorek, 9 lipca 2013

Łagodność

Akumulatory mojej łagodności ładują się w dwóch sytuacjach - podczas Spowiedzi Świętej oraz w obecności osób odnoszących się w sposób delikatny i wyrozumiały do swoich najbliższych. Nawet półgodzinny spacer w ich towarzystwie sprawia, że w progu swojego domu staję odmieniona...oczywiście do czasu zużycia pozyskanych zasobów...

niedziela, 7 lipca 2013

Powołanie

"Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże." Łk 10, 4-9


Jestem powołana do tego, by nieść Boga ludziom i by Go spotykać w świątyni drugiego człowieka - dziś uderzyła mnie ta myśl, mimo że z pozoru niczego nowego w sobie nie zawiera. Może dlatego, że zrozumiałam jak bardzo dosłownie o tym mówi dzisiejszy fragment Ewangelii...

Podróż sentymentalna

Dziś udaliśmy się w podróż do miejsca, w którym był nasz plener zdjęciowy po ślubie. 

Niestety ani nasze Pociechy ani komary nie okazywały zrozumienia dla naszego sentymentu i romantyzmu sytuacji. 

Nie szkodzi. Dzieci za jakiś czas z pewnością docenią to miejsce ze względu na część historii naszego małżeństwa. A komary ...  ich zjadliwość z biegiem lat zacznie tracić na znaczeniu:)


Czy rozpoznajecie to miejsce? Ogłaszam konkurs :)


czwartek, 4 lipca 2013

Nowy etap

Odstawiłam młodszą Pociechę od piersi.

Niełatwy moment. 
Przez kilkanaście miesięcy tworzyła się więź umacniana za każdym razem, gdy nadeszła pora karmienia. Przyszedł czas, by tę namiastkę pępowiny odciąć.

Ta szczególna radość w oczach córeczki na widok piersi już nigdy nie będzie miała miejsca, ten rodzaj kontaktu już więcej nie wróci... Taka jest cena powrotu do niezależności i dania wolności własnemu dziecku. 
Ruszamy w nowy etap tworzenia relacji.

Pocieszające jest to, że dla Małej zmiana nie wydaje się być przykra. Czasem mocniej przytuli się do mnie i to wszystko. Znak, że chwila odpowienia na taką decyzję.

Teraz pozostaje zmierzyć się z wyzwaniem, jakim stały się dla mnie zakupy. Pokusa kupienia wszystkiego, czego od ponad roku jeść nie mogłam, jest ogromna...