Odstawiłam młodszą Pociechę od piersi.
Niełatwy moment.
Przez kilkanaście miesięcy tworzyła się więź umacniana za każdym razem, gdy nadeszła pora karmienia. Przyszedł czas, by tę namiastkę pępowiny odciąć.
Ta szczególna radość w oczach córeczki na widok piersi już nigdy nie będzie miała miejsca, ten rodzaj kontaktu już więcej nie wróci... Taka jest cena powrotu do niezależności i dania wolności własnemu dziecku.
Ruszamy w nowy etap tworzenia relacji.
Pocieszające jest to, że dla Małej zmiana nie wydaje się być przykra. Czasem mocniej przytuli się do mnie i to wszystko. Znak, że chwila odpowienia na taką decyzję.
Teraz pozostaje zmierzyć się z wyzwaniem, jakim stały się dla mnie zakupy. Pokusa kupienia wszystkiego, czego od ponad roku jeść nie mogłam, jest ogromna...
Szczególny i niełatwy moment, ale korzyści tez są, choćby koniec z dietą :-)
OdpowiedzUsuńMoże brak mi empatii, ale zazdroszczę Ci, skoro dla W. ta zmiana nie jest przykra i znalazłyście dobry moment. Ja się męczę OKROPNIE nocami, ale nie mam determinacji, aby odstawić A...Wrzeszczy okropnie, a ja nie czuje się na siłach, żeby to wycie przeczekać budząc cały blok i osiedle ;)Czuję się bezradna...
Ciekawa jestem Twoich odczuć przy odstawianiu:) Mała z nocnego jedzenia zrezygnowała już dawno, więc nie miałam trudności na tym polu. Ale jeszcze do teraz pamiętam jak męczące jest wstawanie w nocy. Życzę Ci sił i znalezienia sposobu na tę sytuację. Przy starszej Pociesze kluczową rolę odegrał mój Mąż - w pewnym momencie, gdy nabraliśmy mocnych podejrzeń, że w nocy już bardziej chodzi o przytulanie niż o jedzenie, to On wstawał do Małej i ją przytulał. W ten sposób w ciągu kilku nocy zostałyśmy uwolnione od nawyku budzenia śródnocnego.
OdpowiedzUsuń