czwartek, 21 marca 2013

Po to jestem...

Wciąż jestem pod wrażeniem słów lekarza, który zawitał do naszego domu jakiś czas temu. Zostawił wówczas swoją wizytówkę mówiąc, bym dzwoniła w razie wszelkich wątpliwości. Dziś właśnie taka wątpliwość miała miejsce - w dodatku wymagająca szybkiej konsultacji - pora nie była zbyt stosowna, bo wczesny ranek, jednak nie mogłam czekać...
Omówiliśmy plan działania, w tle słyszałam odgłosy rodzinnego śniadania. Na koniec jeszcze raz przeprosiłam za niepokojenie o tak wczesnej porze. W odpowiedzi usłyszałam: 
"Nie szkodzi, po to jestem".

1 komentarz:

  1. Lekarze z powołania...My tez mamy szczęście do wspaniałej pani doktor, oby takich było więcej, choć ciężko pasję w tym zawodzie utrzymać przy aktualnym systemie służby zdrowia...Ps. Czytam, ale raczej nie komentuję :-)pozdrawiam Was, rezolutne macie córeczki :-)

    OdpowiedzUsuń